Look'acze :)

niedziela, 28 kwietnia 2013



Chapter #10


        - Acha... Koniecznie już? ... Rozumiem. Tak, będę czekał... 
 Zrobiło się dość chłodno. I ponuro. Tak, niektóre sprawy w kilka minut mogą nabrać zupełnie inny obrót, niż sobie wymarzyliśmy. 
- Nancy, ja...
...
- Hej, co jest?
...
- Jesteś na mnie zła?
...
- Odezwij się do mnie...
...
 "Myśli sobie, że to tak łatwo pokonać rozdzierający ból w sercu i wydobyć z siebie chociaż słówko" Próbowałam, ale nie było mnie stać nawet na poruszenie językiem chociażby milimetr do przodu. Czułam się... Jakbym... Miała stracić przyjaciela! A przyjaciele to najcudowniejsza sprawa w życiu każdego człowieka. To co działo się między nami... To podobieństwo, wspólne zwierzanie się z problemów... Sprawiło, że bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Wzruszałam się, gdy widziałam, że dzięki mnie Otis uzyskuje zmiany o jakich mu się nie śniło. Na każdym kroku dziękował mi za to. Poczułam silną więź, która nas połączyła...
 Ale najbardziej cieszyło mnie to, że Otis był tylko cudownym przyjacielem i ani jemu ani mnie nie spieszyło się do "zmian". 
- Nan, proszę...
 Może to nie było zbyt rozsądne, ale z racji tego, że nic nie mogłam powiedzieć, a czułam, że zbliża się fala słonych łez, co zauważył Otis, wybiegłam z sali (ledwo, ledwo), w której przebywaliśmy... Za sobą słyszałam urywany krzyk Otisa, ale szybko ucichł. Na moje szczęście korytarz był pusty, więc pognałam do windy. Miałam nadzieję, że dobrze wybieram przyciski, bo obraz zaczął mi się rozmazywać. Będąc na samym dole poczułam niemiłe uczucie i ostre bicie serca, ale nie wahałam się...
 Biegłam do wyjścia ile sił, po drodze trącając kilkoro osób.
 Kiedy drzwi stanęły otworem uderzył mnie świeży zapach wiosny i wolności.
 Zachłysnęłam się powietrzem i z zamiarem zejścia ze schodków na chodnik zrobiłam krok do przodu. Wtedy ktoś złapał mnie za ramię i lekko dociągnął do siebie.
 Przerażona tym, że to ordynator lub jedna z jego podwładnych nawet nie odwróciłam się tylko upadłam na ostatni stopień schodów i schowałam głowę między nogi. Już dłużej nie mogłam. Łzy poleciały wartkim strumieniem, a dreszcze targały moim ciałem we wszystkie strony. Skumulowane w sobie emocje właśnie tak znalazły upust. Nie miałam pojęcia kto to... Objął mnie ramieniem i przytulił. Poczułam słodkie, damskie perfumy i zdezorientowana sięgnęłam po chusteczkę, którą ta osoba mi podała. Wytarłam załzawione oczy, a kiedy obeschły, obraz na powrót stał się ostry, a ciało uspokoiło się. Usłyszałam melodyjny głos.
- Kiedy byłam w Twoim wieku przeżywałam dokładnie to samo. I samą mnie to zaskoczyło, jak rozstanie może człowiekowi sprawić ogromny ból i wprowadzić go w melancholię... Wiem też, że gdybym kiedyś była taka, jak ty to te uczucia by się mnie nie tyczyły. A wiesz dlaczego? - Piękny głos ucichł, następnie przemawiał pełen wzruszenia. - Bo jeśli ktoś ma ogromne serce, wspaniałą duszę i czyste intencje, a co za tym idzie, samą swoją osobą zmienia wszystko wokół siebie na lepsze to z pewnością jest to jedna z tych najsilniejszych osób na świecie i... Ja nie potrafię znaleźć słów by wyrazić, jak bardzo cieszę się, że mój syn tu wylądował.
 Rozdygotana powolutku podniosłam głowę.
- I jak mogę przekonać Cię, Nancy, że jesteś istnym Aniołem?
 ... Chwilę to trwało zanim dotarło do mnie, mojej świadomości, że te wszystkie słowa padły z ust pani... Shinody...
- Nie wiem czy słowo "dziękuję" jest adekwatne, lecz mimo wszystko...
 Piękna brunetka, w pastelowej sukience w jednej dłoni ściskała opakowanie chusteczek, a bokiem drugiej ocierała łzy, spływające po policzku. 
- Widzisz mnie pewnie pierwszy raz w życiu, a ja Ciebie po raz wtóry. Kochana, może będziesz miała mi to za złe, ale kilka razy już tu byłam. Któregoś dnia Otis zadzwonił do mnie i poprosił bym przyjechała, tu do szpitala. Rzucił mi się w ramiona, jak za starych czasów i powiedział, że kocha mnie najbardziej na świecie i nie może znieść myśli, że tyle czasu zmarnował, to znaczy zmarnowaliśmy na bezsensowne kłótnie i obcość... Wyżalił się chyba pierwszy raz od wielu, wielu lat! Nigdy tego nie robił, niezależnie od tego, jak staraliśmy się razem z Mike'm... A ten krótki pobyt w szpitalu był, jak wiadro zimnej wody. Od stóp, oczyszczającej, rzecz jasna. Nancy. Jestem pełna podziwu... Wzruszenia... Głos mi się łamie... - Pani Shinoda zmierzwiła mi grzywkę i uśmiechnęła się przez łzy. 
 - Słoneczko, dziękuję...
 Jej słowa były tak pokrzepiające... Dostrzegłam w niej tak dobrze znaną mi dotychczas osobę... Z tego wszystkiego mój smutek przerodził się w ogromną radość, z uśmiechem od ucha do ucha rzuciłam się w jej ramiona. Pani Shinoda odwzajemniła uścisk i poklepała mnie po plecach. Kiedy się od siebie odsunęłyśmy, tak po prostu zaczęłyśmy się z tego wszystkiego... Śmiać i po zamienieniu jeszcze kilku dziwnych zdań postanowiłyśmy wstać z zimnego podłoża i wrócić do środka póki jeszcze nikt się nie zorientował.
 - Takie mam dziwne odczucie, że skądś panią bliżej znam...
 Te ciemne oczy i zadarty nos, wydawały się takie znajome. Hm...
- Może to dejavu? To dość często się zdarza.
 Ale ja wciąż zastanawiałam się skąd... A z resztą.
- Pewnie tak. 
 Nagle kobieta bacznie mi się przyjrzała.
- Nancy, nie chcę się narzucać, ale czy mogłabym prosić o numer do Twoich rodziców, albo Wasz adres?
- Jasne, proszę tylko dać mi telefon, albo coś do pisania.
- Okej. Dziękuję Ci bardzo, a teraz zmykajmy do środka.
 Gdy podniosłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę wejścia zauważyłam, że za szybą czai się znajoma sylwetka, wyprzedziłam mamę Otisa i wpadłam do środka. W kierunku windy szedł sam On.

3 komentarze:

  1. Boże cudo!!! (To troche dziwnie brzmi w takim zestawieniu ale mniejsza o to :D) a drugiej strony daaaawno mnie tu nie było... I to jak dawno... Aż sie podrapałam po głowie, ale z moim warzywno-wilczym mózgu nie znalazłam konkretnej daty :D
    Nie wiem co tu jeszcze napisać... Polecam zajrzenie na któregoś z moich blogów(jeśli masz ochotę).. Ciebie tez tam dawno nie było ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial niesamowity! Cudowny! Jak najszybciej dodaj nastepny rozdzial:)

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałabym to dużo wcześniej, ale niestety tam gdzie byłam nie miałam dostępu do internetu... -,-
    rozdział świetny!! Mega! Bardzo mi się podoba :D Nie wiem co jeszcze, by tu powiedzieć.... :D
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń